niedziela, 7 września 2014

Rozdział LV: Więź


W dzisiejszym odcinku: Przybywa nowa dusza. Kyle staje się OOC. Koniec.

Nie, naprawdę. Tu nie ma nic więcej. Od wielkiego finału dzielą nas cztery rozdziały, a dzisiejszy poświęcony jest wątkowi, który nie tylko nie wnosi nic do fabuły, ale w dodatku stoi w sprzeczności z kanonem. Szczerze mówiąc, podziwiam Was, kochani, że jesteście z nami już ponad rok: w tej książce naprawdę nic się nie dzieje, czytanie jej przypomina lekturę scenariuszy „Mody na sukces” - jesteśmy zalewani zdradami i wielobokami miłosnymi, a suma summarum i tak nas to do niczego nie prowadzi. No, ale obowiązek to obowiązek, zatem ruszamy.

Jeb utorował mi przejście, rozpychając tłum strzelbą niczym pasterz rozganiający owce drewnianą laską.
Dosyć tego – warczał na wszystkich, którym się to nie podobało. – Jeszcze będziecie mieli czas, żeby mu nawymyślać. Jak my wszyscy. Ale najpierw wyjaśnijmy parę rzeczy, hę? Przepuśćcie mnie.

Jeb niczym Mojżesz, tworzący przesmyk w oceanie ciał swoim CEBem. To dzięki takim perełkom nie zasypiam podczas analizowania.

Kątem oka zobaczyłam, jak Sharon i Maggie przesuwają się na tyły zbiegowiska, najwyraźniej niezadowolone z faktu, że rozsądek wziął górę nad emocjami. Przede wszystkim jednak z tego, że się pojawiłam. Obie nadal spozierały z zaciśniętymi zębami na Kyle’a.


 
Naprawdę, czarne charaktery z kreskówek mają szersze spektrum emocji niż te dwie.

Dobra, Kyle – powiedział Jeb, plasnąwszy lufą o dłoń. – Nie próbuj się nawet tłumaczyć, szkoda na to twojego gardła. Nie wiem tylko, czy kazać ci się wynosić, czy może od razu cię zastrzelić.

...Za co, na wszystko, co święte?

Nie, poważnie. ZA CO oni chcą kropnąć Kyle'a? Zareagowali lekką złością, gdy chciał zamordować Wagabundę, ale dostają szału, bo przywiózł do jaskini duszkę okupującą jego ukochaną?

Robiąc dokładnie to samo, co cała reszta uciekinierów udających się na polowania na dusze?

I robiąc to na tyle dobrze, że nie został złapany i nie pozostawił za sobą żadnych śladów?

Naprawdę – o co tu chodzi? Jesteśmy w Meyerlandzie, stawianie obiektu uczuć nad zdrowym rozsądkiem jest tu prawem. Dlaczego niedoświadczona w survivalu Mela jest cacy, gdy szuka kuzynki na terenie pełnym Łowców, ale zaprawiony w bojach Kyle robiący dokładnie to samo jest be? BSZ nie złamał żadnych zasad obowiązujących w jaskini; po prostu zamiast przypadkowego przechodnia przywiózł na odduszanie mundurek należący do jego lubej. Gdzie w tym jakaś zbrodnia?

O jasna paszcza!: 17

Przywieziona przez Kyle'a ameba jest przerażona zamieszaniem, w związku z czym Jeb odsyła towarzystwo do roboty.

Stał w miejscu, dopóki poirytowany tłum powoli się nie rozszedł. Teraz, kiedy już widziałam ich twarze, mogłam stwierdzić, że im przeszło – w każdym razie większości. W końcu przez ostatnie kilka dni spodziewali się najgorszego. Ich twarze zdawały się w tej chwili mówić: może i Kyle jest idiotą myślącym tylko o sobie, ale ważne, że wrócił i nie ściągnął na nas żadnego nieszczęścia. Nie trzeba się już ewakuować ani obawiać Łowców. W każdym razie nie bardziej niż zwykle. Wprawdzie przyprowadził jeszcze jednego robala, ale przecież i tak ostatnio pełno ich tutaj.

Patrzcie, nawet statyści widzą, że sensu w tym niet. Ale znów: dlaczego oni wszyscy z góry założyli, że BSZ przyprowadzi za sobą tabun Łowców? Kyle – co wykazał rozdział 48 – jest zdecydowanie najrozsądniejszym z facetów wybierających się na włam; nie zgadza się, na ten przykład, na nocowanie w zajazdach prowadzonych przez dusze, z czym Jared i Ian nie mają najmniejszego problemu. Gdybym miała typować, kto jest w stanie udać się na misję poszukiwawczą i wrócić bez ameby w środku, zdecydowanie padłoby na starszego O'Sheę.

No i w końcu – co jest takiego samolubnego w działaniach Kyle'a? Uciekinierzy tak czy inaczej jeżdżą na zakupy i porwania, toteż nie uczynił nic ponad to, czego i tak się od niego oczekuje. A że wybrał się po jedną, konkretną duszę? Dopiero co odkryto, że można odzyskać ludzi opętanych przez tasiemce; nie dziwota, że BSZ postanowił wykorzystać szansę daną mu przez los i czym prędzej ruszył w trasę, licząc na to, że odzyska ukochaną.

Tyle lat analizowania, a ja wciąż nie mogę ogarnąć rozumem logiki Meyer, zgodnie z którą nie ma nic złego w anihilacji całych galaktyk wypełnionych myślącymi istotami, ale godne najwyższego potępienia jest ratowanie swoich najbliższych.


Na placu boju zostają BSZ, duszka, W&M, tru loff nr 1, tru loff nr 2 i Jamie.

A teraz uwaga, drodzy czytelnicy. Głęboki wdech.

Widząc, jak cała trójka przykuła się do mnie, żeby uniknąć oddelegowania. Jeb wywrócił oczami i odszedł.
Dzięki, Jeb! – zawołał za nim Kyle.
Zamknij się, Kyle. Nie myśl, że żartowałem, jak mówiłem, że chcę cię zastrzelić, ty nędzna kanalio.
Za plecami Kyle’a rozległ się cichutki jęk.
Dobrze, Jeb. Ale możesz poczekać z grożeniem mi śmiercią, aż będziemy sami? Widzisz, jak się boi. Pamiętasz, jak Wanda reagowała na takie sceny.


Dobrze, Jeb. Ale możesz poczekać z grożeniem mi śmiercią, aż będziemy sami? Widzisz, jak się boi. Pamiętasz, jak Wanda reagowała na takie sceny.


Kto to, u diabła, jest?!

Wygląda na to, że Jeb miał rację, głosując za użyciem CEBa; Kyle najwyraźniej został pojmany i wsadzono do niego duszę. Nie widzę innego wytłumaczenia.

Meyer. To, że popieram misję poszukiwawczą BSZ nie oznacza, iż zapomniałam, że ten facet jest niezrównoważony psychicznie. Kyle NIENAWIDZI dusz jako takich, a ta tutaj okupuje jego narzeczoną. Gdyby kanon nadal był kanonem, nasza ameba byłaby właśnie wleczona na powrozie; od podzielenia losu ofiar tego psychopaty z „Millennium” Larssona ocaliłby ją wyłącznie fakt, że zajmuje mundurek należący do lachona O'Shei.

Ale nie. To jest absolutnie nowy Kyle, wersja poprawiona 2.0. Ten Kyle nie tylko nie ma zamiaru zabawić się w Dextera, ale w dodatku jest troskliwy i opiekuńczy wobec tasiemca okupującego Jodi.

Powtórzmy: Kyle jest troskliwy i opiekuńczy wobec tasiemca okupującego Jodi.

Nieważne, ile razy przeczytacie to zdanie, ono nigdy nie nabierze więcej sensu. Dobrze, że jesteśmy na finiszu, bo zaczynam się zastanawiać, czy nasze analizy w ogóle mają jeszcze sens; skoro Stefa postanowiła kompletnie olać to, co działo się przez pierwsze pięćdziesiąt rozdziałów, to dlaczego my mamy się tym przejmować? Być może w następnym odcinku okaże się, że Jeb w wolnych chwilach oddaje się baletowi – na obecnym etapie nic mnie już nie zdziwi.

O jasna paszcza!: 18

Kyle uśmiechnął się do mnie – poczułam, jak na mojej twarzy wykwita zdumienie – po czym obrócił się do stojącej za nim dziewczyny z najłagodniejszą miną, jaką kiedykolwiek u niego widziałam.
Widzisz, Sunny? To jest ta Wanda, o której ci opowiadałem. Pomoże nam – nie pozwoli nikomu cię skrzywdzić, tak samo jak ja.

Kyle, zmieniłam zdanie. Odstaw te psychotropy w cholerę, najwyraźniej przedawkowałeś.

O jasna paszcza!: 19

Okazuje się, że Sunny to skrót od Promienie Słońca na Lodzie; jest to imię nadawane na Planecie Troskliwych Misiów.

Też byłam kiedyś Niedźwiedziem, Sunny – powiedziałam, próbując sprawić, by poczuła się jeszcze lepiej. – Nazywali mnie tam Mieszkanką Gwiazd. A tutaj Wagabundą.
Mieszkanka Gwiazd – szepnęła, otwierając jeszcze szerzej oczy, choć wydawało się to niemożliwe. – Ujeżdżaczka Bestii.
Stłumiłam w sobie jęk.
Pewnie mieszkałaś w drugim kryształowym mieście.
Tak. Słyszałam tę historię tyle razy...

- To twoje wyszukane morderstwo niewinnego stworzenia! Chcę być taka, jak ty!

Adolf approves : 67

Podobało ci się bycie Niedźwiedziem, Sunny? – zapytałam szybko. Zdecydowanie nie chciałam teraz wracać do tamtej opowieści. – Było ci tam dobrze?

Myślicie, że Wanda nie chce wracać do tego epizodu, bo wstydzi się zabicia innej myślącej istoty? Guzik. To kolejna próba pokazania, jak skromna jest nasza protagonistka: widzicie, ona wcale nie chce słuchać pochwalnych peanów na cześć swojego bohaterstwa, albowiem ją to peszy. Tak, oczywiście zdaje sobie sprawę z własnej zajefajności, ale już dość, och naprawdę, już wystarczy.

Adolf approves : 68
Bellanda Wandella van der Mellen : 85

Zmarszczyła twarz. Wlepiła wzrok w Kyle’a, a w oczach stanęły jej łzy.
Przepraszam – powiedziałam natychmiast i również spojrzałam na Kyle’a, pytająco.
Poklepał ją po ramieniu.
Nie bój się. Jesteś bezpieczna. Obiecałem.
Ledwie usłyszałam jej szeptaną odpowiedź.
Ale mnie się tu podoba. Chcę tu zostać.

No i masz babo placek. Tak BTW, to właśnie jest główny konflikt dzisiejszego odcinka – Sunny wcale nie chce się wynosić z Ziemi.

Innymi słowy, nie chce opuszczać swojego dotychczasowego mundurka.

Który, tak się akurat składa, należy do narzeczonej Kyle'a.

Kochani, mam dla Was rozrywkę na nowy rok szkolny: możecie zamieszczać w komentarzach sugestie, jak w takiej sytuacji zareagowałby kanoniczny Kyle.

  Brat Samo Zło, którego czas oficjalnie przechrzcić na Samo Dobro reaguje na ten przykład w poniższy sposób:

Wiem, Sunny. Wiem. – Kyle położył jej dłoń z tyłu głowy i przytulił jej policzek do piersi. Zrobił to tak czule, że poczułam pieczenie w oczach.



O jasna paszcza!: 20

Jeb odchrząknął, na co Sunny drgnęła przestraszona. Łatwo było sobie wyobrazić, w jakim stanie są jej nerwy. Dusze nie były przystosowane do radzenia sobie z groźbami i przemocą.
Przypomniało mi się, jak kiedyś Jared mnie przesłuchiwał – pytał, czy jestem jak inne dusze. Nie byłam, podobnie zresztą jak druga dusza, z którą mieli do czynienia, czyli Łowczyni.

Nie, ty jesteś specjalnym płatkiem śniegu i awatarem autorki.

Bellanda Wandella van der Mellen : 86

Tymczasem Sunny zdawała się ucieleśnieniem istoty mojego wrażliwego gatunku. Naszą główną siłą była liczebność.

Nie zapominaj o – właściwej waszemu wrażliwemu gatunkowi – zdolności do przerobienia mózgu żywiciela na papkę.

Adolf approves : 69

Jeb - zdążył wrócić pomiędzy dialogami - proponuje, aby wszyscy udali się do Doktora (z wyjątkiem Jamiego, ten zostaje odesłany do szkoły).

Jamie spojrzał na mnie zranionym wzrokiem, ale Jeb miał absolutną rację. Nie było to nic, co chłopiec powinien oglądać.

Ów chłopiec...Albo nie; jeszcze nie teraz. Zostawię tę bombę na wielki finał.

Długi tunel wydawał się ciemniejszy niż zwykle, czułam bowiem promieniujący od Sunny strach.
Nie bój się – uspokajał ją cicho Kyle. – Nic ci tu nie grozi, jestem z tobą.

O jasna paszcza!: 21

Zastanawiałam się, kim jest ten dziwny mężczyzna, który wrócił zamiast Kyle’a. Czy sprawdzili mu oczy? Nie mogłam uwierzyć, że nosi w tym wielkim, wściekłym ciele tyle czułości.

:D :D :D

Naprawdę – po co ja się w ogóle męczę z analizowaniem tego szajsu, skoro Meyer robi to za mnie w swojej własnej książce?

Musiał to być skutek tego, że odzyskał Jodi, że spełniało się jego pragnienie. Dziwiło mnie, że potrafi okazać tej duszy tyle serdeczności, nawet gdy brałam poprawkę na to, że jest to ciało jego Jodi. Nie sądziłam, że stać go na taką empatię.

No...sęk w tym, że właśnie NIE odzyskał. Kyle zachowuje się jak miś tuliś w stosunku do robaka, który więzi jego ukochaną w jej własnym umyśle. Cóż, może po prostu w przeciwieństwie do Jareda nie jest zbyt wybredny i jest mu wsio rawno, kto siedzi w środku, byleby tylko mieć pod ręką zgrabny zad mundurka.

O jasna paszcza!: 22

Dochodzimy do szpitala, gdzie Doktor rozmawia z przebudzoną kobietą - Uzdrowicielem. Do sali włazi reszta towarzystwa, Doktor uspokaja już-nie-duszę, że poza Sunny wszyscy tu są ludźmi i niedługo zajmie się nią (kobietą) Trudy, która także jest wolna od ameby. Wanda sugeruje Doktorowi, że trzeba by znaleźć Sunny jakiś pokój, co najwyraźniej jest ichnim slangiem na pomieszczenie do wyjmowania tasiemców. Niestety, Sunny zauważa kapsuły i dostaje regularnego ataku histerii, ponieważ nie chce być wysłana w dal. Wandzia i BSD wyprowadzają ją na zewnątrz, aby się uspokoiła.

Duszka wypłakuje się w wandziowe ramię, a Kyle streszcza nam historię poszukiwań: pojechał do Vegas, gdzie mieszkała matka Jodi (były ze sobą bardzo blisko) i zgodnie z przewidywaniami znalazł tam ukochaną. Kyle chciał ją porwać – aby wiarygodnie odegrać scenkę uprowadzenia przerzucił nawet nie-Jodi przez ramię i wyskoczył przez okno – ale duszka była tak pasywna, że w ostatecznym rozrachunku, miast ją związać, po prostu posadził ją w aucie obok siebie i ruszyli do kryjówki.

- Myślałem, że będzie się mnie bać, a całą drogę rozmawialiśmy. – Zamilkł na chwilę. – Cieszyła się, że mnie widzi.
Bez przerwy o nim śniłam – szepnęła do mnie Sunny. – Co noc. Marzyłam o tym, by Łowcy go znaleźli. Strasznie za nim tęskniłam... Kiedy go zobaczyłam, myślałam, że to tylko sen.

...Kochani, spójrzcie na to. Spójrzcie na ten cytat.

Sunny kocha Kyle'a – ponieważ kocha go jej mundurek. Nie ma najmniejszego wpływu na swoje uczucia, nie jest w stanie ich kontrolować ani nawet uzasadnić; jest kompletnie zależna od porywów serca Jodi.

Zdaniem Meyer to romantyczne.

Zdaniem Meyer, to jest właśnie wzór idealnego uczucia, inne oblicze (również, w jej opinii, doskonałego) wpojenia: obsesja, która nie ma nic wspólnego z autentyczną miłością, jest za to niezdrową fiksacją na punkcie osoby, o której tak naprawdę nic się nie wie i której kompletnie się nie zna.

Gotuj z Jacobem Blackiem: wystarczy zalać wrzątkiem : 29

Mówiłyśmy o tym z Beige już tyle razy, że naprawdę nie mam siły strzępić sobie języka i klawiatury. Skupię się za to na czymś innym.

Dlaczego dusze w ogóle chcą przebywać na Ziemi?

Pomyślcie o tym. Na wszystkich innych planetach duszki mają kompletną kontrolę nad swoimi żywicielami. W przypadku, gdy okupują ludzi muszą natomiast zmierzyć się z całą gamą emocji, z których część (rzekomo) je odrzuca, a nad innymi nie mają żadnej władzy. Sunny jest zmuszona kochać Kyle'a; Wanda początkowo brzydziła się nienawiścią. Czemu zatem dusze upierają się, by urządzać sobie u nas wakacje, skoro ostatecznie wcale nie są tu szczęśliwe?

Tyle pytań i żadnej odpowiedzi.


Wandzia wciela się w agenta biura podróży i wypytuje Sunny, gdzie dotychczas mieszkała i dokąd chciałaby się udać. Okazuje się, że ameba była dotychczas wyłącznie Niedźwiedziem, ale podobało jej się to znacznie mniej, niż okupowanie usychającej z miłości Jodi; może po prostu jest masochistką. W dodatku Sunny okazuje się być trudną klientką: Kwiotki odpadają, bo nie chce być rośliną; Pająki żyją w zimnie i odbierają wszystko w czarno-bieli; Delfiny byłyby całkiem w porządku, ale nie będzie tam Kyle'a.

Nie ma innych opcji? – zapytał zaniepokojony Kyle. – Myślałem, że tych planet jest więcej.

- Panie, jak to tak, tylko Egipt i Tunezja? A gdzie Karaiby? A idź pan w *** z taką ofertą!

A tak w ogóle, to słuchaj uchem, a nie brzuchem kochasiu: żadna planeta nie będzie cacy, choćby rozdawano tam darmową watę cukrową, bo nie będzie na niej ciebie.

Ale nie wszędzie latają statki – odparłam, potrząsając głową. – Światów jest mnóstwo, ale tylko kilka, głównie nowych, ciągle przyjmuje nowych osiedleńców.

A dzieje się tak, ponieważ...? Co was powstrzymuje przed kolonizacją owych innych planet? Przecież nie wyrzuty sumienia czy moralność. Można by pomyśleć, że ameby wolałyby dalej odkrywać kosmos, miast gnieść się w kółko na tych samych kilku światach.

Wandzia boi się, że Łowcy mogłaby znaleźć Sunny i posłużyć się nią jako żywym kompasem, ale duszka upiera się, że i tak nie wie, gdzie jest, bo Kyle zawiązał jej oczy.

Kyle spojrzał na mnie tak, jakbym mogła dokonać jakiegoś cudu i sprawić, że wszyscy będą szczęśliwi. Wyczarować coś, tak jak wtedy, kiedy uratowałam Jamiego. Wiedziałam jednak, że wyczerpałam już limit cudów i szczęśliwych zakończeń – w każdym razie ja, Wagabunda.

Przypomnę ci o tym w ostatnim odcinku, żabko.

Może wybrać tylko spośród Niedźwiedzi, Kwiatów i Delfinów. Nie wyślę jej na Planetę Ognia.

Faktycznie, dosyć penisowa ta oferta. I dlaczego tylko te? Wagabunda zwiedziła o kilka planet więcej. Co z takimi na przykład wodorostami?

BSD w końcu zaczyna wypytywać Sunny o to, co prawdziwego Kyle'a zainteresowałoby w pierwszej kolejności: czy duszka nadal słyszy w głowie głos Jodi? Sunny jednak jest mocno zdziwiona tym pytaniem i zaprzecza.

Jak długo jesteś na Ziemi, Sunny?
Zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
Jak długo, Kyle? Pięć lat? Sześć? Zniknąłeś, zanim przyszłam do domu.
Sześć.
Ile masz lat? – zapytałam ją.
Dwadzieścia siedem.
Zaskoczyła mnie – była taka drobna, wyglądała tak młodo. Nie chciało mi się wierzyć, że jest sześć lat starsza od Melanie.
Jakie to ma znaczenie?
Nie jestem pewna. Po prostu mam wrażenie, że im dłużej ktoś był człowiekiem, zanim stał się duszą, tym większa szansa na... odzyskanie świadomości. Im większą część życia przeżył jako człowiek, tym więcej ma wspomnień i skojarzeń, tym dłużej nazywano go po imieniu... Sama nie wiem.

To nie ma najmniejszego sensu. Nie będzie punkcików, bo Wandzia sama przyznaje, że tylko zgaduje, ale Kevin był młodym chłopakiem, gdy zdołał zwalczyć pasożyta, a Mel ma zaledwie dwadzieścia jeden lat.

Sunny na powrót zaczyna szlochać.

To niesprawiedliwe! – załkała Sunny. – Dlaczego ty możesz zostać? Dlaczego ja nie mogę, skoro tobie wolno?
Przełknęłam głośno ślinę.
To nie byłoby w porządku, prawda? Ale ja też nie mogę tu zostać, Sunny. Będę musiała odejść. I to niedługo. Może nawet razem z tobą.
(…)
Surowy głos Iana przerwał ciszę niczym trzask bicza.
Że co?

No i mleko się wylało...

Jak na ową rewelację zareaguje młodszy O'Shea? Przekonacie się już za tydzień.

Statystyka:
Adolf approves : 69
Bellanda Wandella van der Mellen : 86
Gotuj z Jacobem Blackiem: wystarczy zalać wrzątkiem : 29
Ludzkość ssie: 65
Mea culpa: 34
Mój ssskarb : 25
Nie ma jak u mamy: 28
O jasna paszcza!: 22
Świat według Terencjusza: 94
Welcome to Bedrock: 73
Witaj, Morfeuszu : 18

Maryboo

14 komentarzy:

  1. Czy tylko ja zauważyłam, ze prawie wszyscy w Meyerlandzie zwracają uwagę na ciała? Jamie jest bff z Wandzią, bo widzi ciało Melki, więc czuje się, jakby siostra przy nim była, Kyle ma ciałko swojej miłości, to jest dla niej milutki, kizi-mizi, chroni ją...
    No chyba, ze Kyle zdaje sobie sprawę z tego, ze duszki w każdej chwili mogą rozpierdzielić mózg i pożegna się z ukochaną, więc jest dla niej jak najmilszy i stara się, by czuła się bezpiecznie by mózg odzyskać cały.
    No a jak jej ukochanej nie będzie, to będzie miał chętne i kochające ciało pod bokiem, nie? No.
    Co do duszek, to skojarzyła mi się taka idea z emocjami jako narkotykiem duszkowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się toczy wokół urody w Meyerlandzie, to już było widać od czasów "Zmierzchu (literatury)", co jest szczególnie ohydne, biorąc pod uwagę jak bardzo Meyer stara się zrobić z tego historię o idealnej miłości.

      Usuń
  2. Jeżu, czo ten Kyle! Zakrztusiłam się herbatką na fragmencie o tuleniu duszki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie wiedziała, że napisała to Stefa, podejrzewałabym tę książkę o bycie prowokacją xd.

      Usuń
  3. Kanoniczny Brat Samo Zło tylko by udawał, żeby duszka nie zrobiła z mózgu Jodi krwawej miazgi. A tak naprawdę w nadarzającej się okoliczności uśpiłby duszkę wraz z mundurkiem i szybciutko wydobył z lubej pasożyta, a następnie wysłał go daleko daleko, jednocześnie marząc o rozerwaniu robala na strzępy.

    Ale tutaj tuli duszkę... chyba właśnie z tego powodu, który zasugerowała Hyou. Z dwojga złego duszka i tak zdaje się być chętna do zabawy, wiec co mu szkodzi? Czuję, że ta ksiunszka powoli daje mi raka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu zatem dusze upierają się, by urządzać sobie u nas wakacje, skoro ostatecznie wcale nie są tu szczęśliwe?
    Może lubią nowe wrażenia...
    Surowy głos Iana przerwał ciszę niczym trzask bicza.
    – Że co?
    Będą bronić swojej duszki jak niepodległości! Przechodniu, powiedz Sparcie i takie tam...Rany..

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie no, na początku taka konspira, nikomu nie mówcie, a wygadała się Ianowi jak... jak... Słów mi brak.
    Stawiam na to, że obok Bezbólu i innych leków, zajumali też jakiś Bezmózg i wszyscy go łykają.
    Popo

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież to takie oczywiste! Wystarczyło kilka miesięcy spędzonych z Wandzią i Kayle zrozumiał, jakie te duszki są kochane. Toż to ucieleśnienie dobroci i wszystkiego pozytywnego, więc pod jej wpływem ten niewdzięcznik zrozumiał, jaki był głupi i zaślepiony! Jeszcze rok, dwa i ludzie sami zaczną się wysyłać na inne planety, żeby zrobić miejsce tym miłującym pokój robaczkom świętojańskim.

    Dodam jeszcze, że przeczytałam wasze wszystkie analizy w mniej więcej tydzień i jestem zachwycona! Wiedziałam, że te ksionrzki są złe, ale nie zdawałam sobie sprawy ile absurdu i patologii jest w ich ukrytych. Także tego, dziękuję że mnie z tych "dzieł" całkowicie wyleczyłyście ^_^.

    Mazzy

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham wasze analizy ! Przeczytalam wszystkie,à gdybym miala wasz plakat, powiesilabym :)
    Dziekuje za uwolnienie mnie od zmierzchu,i zanim skonczycie analize mam do was pytanie - jakie dobre lektury polecacie i jakie lubicie ? Bardzo jestem tego ciekawa. Moze dalibyscie mi taka liste na pozegnanie ? :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale my nie chcemy żadnego pożegnania D: Nie, tylko nie to!
      Popo

      Usuń
    2. Och, to trudne pytanie, bo ja zasadniczo lubię bardzo różne gatunki literackie: biografie, powieści historyczne...Mogę Ci za to szczerze poradzić, czego NIE czytać: literatury YA skupiającej się na związku nadnaturalnej, bucowatej istoty i bezmózgiej nastolatki, a.k.a klonów Zmierzchu ;)

      Maryboo

      Usuń
  8. "
    – Ale nie wszędzie latają statki – odparłam, potrząsając głową. – Światów jest mnóstwo, ale tylko kilka, głównie nowych, ciągle przyjmuje nowych osiedleńców.


    A dzieje się tak, ponieważ...? Co was powstrzymuje przed kolonizacją owych innych planet? Przecież nie wyrzuty sumienia czy moralność. Można by pomyśleć, że ameby wolałyby dalej odkrywać kosmos, miast gnieść się w kółko na tych samych kilku światach."

    Nie czytasz zbyt uważnie. Z tego dość jasno wynika, że oni skolonizowali tamte światy ale nie mają już miejsca na kolejne dusze. Może nie mają już nowych ciał, może jest ich tam już za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy tylko mi wydaje się, że zarzut "nie czytasz zbyt uważnie" w odniesieniu do którejkolwiek z analizatorek, na dodatek w kontekście tego, co robią tu od ponad roku wygląda dość... zabawnie? xD
      Chociaż to zdanie rzeczywiście brzmi, jakby duszki zadomowiły się w całym kosmosie i tylko na kilku planetach jeszcze było miejsce na nowe. Dobre, łagodne duszki przejmujące każdy istniejący gatunek we wszechświecie, a Meyer nie widzi w tej wizji nic przerażającego. Brr.

      Usuń
    2. Rok 2021 ja robię reread wszystkich analiz i... Problem jaki mam z intruzem, a innymi analizami nie, jest taki, że... Analizatorki nie czytały tego uważnie. To strasznie frustrujące, gdy np. czepiają się czemu nie lecisz do wodorostów, gdy było dwa rozdziały temu powiedziane że wodorosty są w ich opinii zbyt blisko; nazywają zabójstwo szponowca, by ocalić znajomego morderstwem myślącej istoty, gdy szponowce były przedstawione jako zwierzęta, a nie istoty myślące; notoryczne mylenie planety ognia i kwiatów; czepianie się tego że wanda jest odpowiedzialna za śmierć ludzi i duszek bo nie powiedziała jak je wyjąć, gdy ona nie była świadoma tych zabiegów, a gdy się dowiedziałam, to ludzie z nich zrezygnowali; gdy mówią że innym gatunkom nie przeszkadza kolonizacja, a cały las wodorostów wolał popełnić samobójstwo niż dać się skolonizować duszom

      Intruz to słaba książka, ale lokator to najgorzej wykonana analiza

      Usuń